Historia rodzimych stylów architektonicznych jest nader burzliwa. Aby ukazać ją w sposób symboliczny należałoby stworzyć sinusoidę z uwzględnieniem dwóch słów kluczowych – klasa oraz kicz. O ile z epok romantyzmu, czy oświecenie zachowywaliśmy ogromną indywidualność, która wyznaczała trendy na Starym Kontynencie, o tyle wiek XX zaczął stanowić w aspektach dekoracyjnych alegorię kiczu. Trwała ona przynajmniej do końca lat 90, czyli momentu w którym z wolna zaczęliśmy otrzepywać się z trendów epoki socjalizmu. Symbolicznym zmierzchem stało się zdarcie tapet, które niegdyś oblegały większość salonów w polskich mieszkaniach.